Jako jedyni w Polsce publikujemy tłumaczenia artykułów z amerykańskich publikacji kampusowych. Niniejszy tekst został napisany przez Brittona O'Daly - studenta Yale, który przedstawia refleksję Kuby Madeja, założyciela Lagunity Education, po tym jak został ugodzony nożem w RPA.
This article originally appeared on April 26, 2019 in Yale Daily News, America's oldest college daily. We would like to thank the YDN leadership for permission to translate and republish the piece for the Polish audience.
Britton O'Daly: "Stary, czy zdajesz sobie sprawę, że zostałeś dźgnięty?"
To było zwyczajne słoneczne popołudnie pod koniec maja. Kuba (założyciel Lagunita Education i student Yale - przyp. tłum.) spacerował po biznesowej dzielnicy Johannesburga, największego miasta Republiki Południowej Afryki. Był to pierwszy dzień jego pobytu w tym państwie Afryki Subsaharyjskiej. Wcześniej w hostelu rosyjski podróżnik polecił mu zachować ostrożność, ponieważ zaledwie kilka dni wcześniej sam został okradziony ze wszystkich swoich rzeczy - od paszportu po portfel z całą jego zawartością. Również kilku miejscowych opowiadało mu różne historie o rabunkach w mieście.
Tamtej nocy Kuba nigdy nie wrócił do hostelu. Tego samego dnia para holenderskich turystów, Lotte Arnold i Malcolm Duregger, znalazła go półprzytomnego i krwawiącego na ławce z dwóch poważnych ran kłutych. Zaledwie kilka dni później Kuba udostępnił na Facebooku zdjęcie przedstawiającego jego leżącego w łóżku szpitalnym z zuchwałym podpisem „Gdyby nie [Arnold i Duregger], prawdopodobnie byłbym teraz po drugiej stronie. Dzięki nim już dzisiaj byłem operowany i przetrwam” - napisał. „Podziękowania dla wszystkich pracowników szpitala, którzy się mną opiekują. Podróżowanie jest świetne! Będę wdzięczny za dobre dowcipy na tę okazję.”
Udało mi się porozmawiać z Kubą kiedy opuścił Johannesburg i podróżował po Rwandzie. Nie przestraszyło go fakt, że został dźgnięty nożem. Zamiast tego, jak powiedział, incydent pozwolił mu doświadczyć więcej „ludzkiej dobroci” niż strachu czy bezpieczeństwa. Po pobycie w Rwandzie, Kuba odwiedził Ugandę, Indie, Singapur, Japonię i Koreę Południową. Następnie wrócił do Polski, jego ojczyzny. Ma nadzieję, że bycie dźgniętym nożem nie zniechęci studentów Yale do szukania własnych przygód za granicą; nie chcę aby była to historia z nim jako ofiarą. „Prawda jest taka, że pomimo tego wypadku, przeżyłem wspaniałe doświadczenia w Afryce Południowej i pragnę, aby ludzie postrzegali takie incydenty jako szansę, a nie katastrofę” - wyjaśnił.
Krew i adrenalina
W pierwszej chwili Kuba nawet nie zdawał sobie sprawy, że został pchnięty nożem. „Adrenalina działa szybko, nic nie czujesz - w chwili, gdy nóż przecina Twój nadgarstek, nie czujesz żadnego bólu” - zauważył. Ubrany w białą koszulę i dżinsy, przechadzał się ulicą w biznesowej dzielnicy miasta w pobliżu Carlton Center - szarego centrum handlowego w Johannesburgu o wysokości 50 pięter. Kuba niósł czarną, skórzaną torbę i słuchał przez słuchawki podcastu Bloomberga o biznesie we współczesnej Rosji.
Około 16.00 zauważył czterech mężczyzn, którzy podążali za nim, trzymając 10 metrowy odstęp. Nikogo innego nie było w pobliżu. Sytuacja nagle wydała mu się znajoma. Sześć lat temu został napadnięty po raz pierwszy w Polsce. Kiedy znów spojrzał przez ramię, jeden z mężczyzn biegł w jego stronę. „Mój instynkt kazał mi walczyć albo jakkolwiek zareagować” wspominał Kuba. „Złapał mnie za koszulkę. Było w sumie czterech mężczyzn przeciw mnie i byłem całkowicie bezbronny. Instynktownie krzyczałem o pomoc, próbowałem powalić oprawcę i uciec”. Niestety nie udało mu się przewrócić napastnika. Adrenalina, powtórzył ponownie Kuba, działa bardzo szybko.
Kuba niewiele pamięta z szarpaniny z bandytą poza próbą odepchnięcia napastnika. Powalony na ziemie próbował krzyczeć o pomoc. Gdy walczył z pierwszym atakującym, zbliżyli się trzej inni mężczyźni i wtedy Kuba zdał sobie sprawę, że obficie krwawi z nadgarstka i brzucha. Nawet nie widział noża. Gdy krew zaczęła tryskać z ramienia ofiary, napastnik wraz ze swoimi towarzyszami uciekli z miejsca przestępstwa. Udało im się wyrwać zaledwie parę słuchawek. Kuba dowiedział się później od lekarza, że bandyci rozcięli jego tętnicę promieniową, główną tętnicę w ramieniu, która, jeśli zostanie poważnie przecięta, może doprowadzić do śmierci w ciągu kilku minut. „Kiedy szybko zaczynasz tracić krew, zdajesz sobie sprawę, że musisz coś zrobić. Inaczej umrzesz.” zdradził Kuba. „Zacząłem panikować i biegać po ulicy”.
Starając się powstrzymać krwawienie koszulą, Kuba pobiegł do tuzina ludzi na ulicach Johannesburga, rozpaczliwie prosząc o wezwanie karetki. Nikt nie odpowiedział na jego rozpaczliwe prośby o pomoc. Jeden człowiek nawet zwyczajnie odszedł. „Gdyby nikt nic nie zrobił, umarłbym. Byłem trochę wkurzony” przyznał Kuba. „Jedynym wyjaśnieniem jakie słyszałem na brak reakcji, jest to, że ludzie bali się pomagać mi, ponieważ byliby w pierwszej kolejności oskarżeni o spowodowanie moich obrażeń [gdyby dotarła pomoc].” Po kilku minutach gorączkowej ucieczki i krzyku o pomoc, widzenie Kuby zaczęło się rozmywać z powodu ogromnej utraty krwi. Usiadł na ławce i powoli tracił przytomność. Następną rzeczą, którą pamięta było dwoje nieznajomych otoczonych przez tłum ludzi. Para położyła go na chodniku i uniosła jego nogi do góry, aby jak najwięcej krwi dopływało do mózgu.
Ratunek
“Wraz z Malcolmem, w tym czasie moim świeżo upieczonym narzeczonym, pojechaliśmy do Maboneng, rozwijającej się i modnej dzielnicy, na lunch” wspomina Lotte Arnold. “Zamówiliśmy taksówkę, żeby wrócić do siebie aby i może trzy minuty później zobaczyliśmy kogoś siedzącego na podłożu, otoczonego przez stojący wokół tłum”. Narzeczony Lotte’y, Malcolm Duregger, zasugerował jej, żeby sprawdziła co się dzieje i w razie potrzeby zaoferowała pomoc. Lotte właśnie skończyła ostatni rok studiów medycznych i odbyła staż w Malawi.Kiedy dotarła do Kuby, opierał się plecami o kamienną ławkę, a prawy nadgarstek miał owinięty w koszulę. Był blady i cały pokryty krwią. Policjant powiedział jej, że pomoc jest w drodze.